6. sierpnia 2017 "Moje nawrócenie"
To była druga noc w nowym mieszkaniu. Poprzedniej miałem senny koszmar. Z początku myślałem, że to przez zmęczenie, stres, nowa sytuacja w życiu, wielkie zmiany, ale najwidoczniej nie.
Prześladowało mnie zło, z którym już kiedyś, jako mały chłopiec się zetknąłem. Pamiętam, że wtedy prosiłem Boga o pomoc w pozbyciu się tego zła i usunięciu z moich myśli. Niestety modliłem się wtedy w zły sposób. Mianowicie w nocy korzystałem z przysłowia: jak trwoga, to do Boga, a w dzień całkowicie zapominałem o Bogu i uznawałem, że już go nie potrzebuję i sam doskonale poradzę sobie z tą sytuacją. Każdej następnej nocy pojawiało się, a ja pomyślałem, że to znaczy, że Bóg nie słucha i nie chce mi pomóc. Wówczas odwróciłem się od Niego. Cały swój gniew i strach skierowałem w Jego stronę, całą winę zwaliłem na Niego. Musiało Go to bardzo zaboleć i zasmucić, a zło zadowolić, bo już nigdy więcej nie miałem z tym konkretnym złem problemów. Wygrało, przekabaciło mnie na swoją stronę. Nie robiłem tych, według ludzkiego pojęcia najgorszych rzeczy, ale grzeszyłem i to coraz bardziej.
Nie mogąc spać, włączyłem sobie w internecie filmik, który kiedyś polecił mi mój brat. To było kazanie. Pomyślałem sobie, że dobrze byłoby w tym momencie spróbować czegoś religijnego, oczywiście wcale w to nie wierzyłem, ale uznałem, że może to pomóc. W końcu to taki boży klimat, taka aura, której złe moce nie będą mogły przeniknąć, czyli będę bezpieczny. Najpierw słuchałem bez większej uwagi, będąc zupełnie rozkojarzonym i myśląc o czymś innym. Jednak po jakimś czasie głos na nagraniu przebił się do mojej świadomości, a to co mówił zainteresowało mnie. Zacząłem się skupiać i słuchać z większą uwagą. I wtedy połączenie z internetem zerwało się. Zdenerwowałem się z dwóch powodów. Po pierwsze, ponieważ chciałem to dokończyć, a po drugie w tym momencie moja bezpieczna aura znikła i znów poczułem strach. Zresetowałem połączenie i odpaliłem nagranie w tym samym miejscu. Kilka minut odsłuchałem i znów zerwało połączenie. Znowu się zdenerwowałem. Powtórzyłem proces raz jeszcze. Odpaliłem filmik, znalazłem fragment, na którym przerwałem i wróciłem do słuchania. Po odsłuchaniu kilku kolejnych minut, utraciłem połączenie z siecią po raz trzeci. Coś do mnie dotarło wtedy i zlękłem się jeszcze bardziej. Tak jakby jakaś zła siła nie pozwalała mi tego odsłuchać do końca. Ja się jednak zaparłem i postanowiłem skończyć nagranie, choćby nie wiem co. Po raz pierwszy przez ten cały czas odezwałem się do Boga z prośbą o możliwość dokończenia. Zresetowałem połączenie, odszukałem ostatni fragment i słuchałem. Nagranie robiło się coraz ciekawsze, ale po raz czwarty straciłem zasięg. Wówczas zacząłem się modlić i prosić Boga o interwencję, o odepchnięcie złych sił. Reset, szukanie fragmentu i słucham. Całkowita uwaga i skupienie. Doszedłem do miejsca w nagraniu, w którym poczułem że coś się dzieje ze mną. Chciało mi się płakać. Przekazywane słowa z nagrania miały dla mnie taką siłę, czułem Boga, choć nie wiedziałem czy wtedy był przy mnie. Zrozumiałem, że chcę Go poznać. Zwróciłem się do Boga, poprosiłem o tę możliwość. Oddałem Mu swoje życie. Złożyłem obietnicę, że będę Go szukać, aż znajdę. I nie ważne, ile mi to zajmie. Nie poddam się, dopóki Go nie poznam. Chcę dla Niego żyć, cieszyć się, że ktoś taki jak On istnieje. Od tamtego czasu zacząłem wychwalać Jego imię, modlić się o wszystko, co tylko mi do głowy przychodziło, dziękować Mu za to, przepraszać, prosić. Eksplozja uczuć. Kontynuowałem oglądanie materiału i zanim skończyłem, jeszcze kilka razy zerwało połączenie, lecz ja już się tym nie przejmowałem, resetowałem, odnajdowałem fragment i puszczałem dalej. Chłonąłem wszystko. Od tamtej jednej chwili moje życie i nastawienie uległy zmianie. Postanowiłem, że już nigdy nie odwrócę się od Boga... Nie muszę dodawać, że trzecia noc była spokojna i bez nocnych "przygód" :)
Chwała Tobie, Panie!